Agata Machoń
Od jakiegoś czasu chodziliśmy z psem do Pana Amadeusza, ponieważ przeprowadziliśmy się i lokalizacja tej kliniki weterynaryjnej była dla nas korzystna (ja też słyszałam kilka pochlebnych opinii- więc tym bardziej z tego skorzystaliśmy). Wszystko było w porządku, do momentu, kiedy pies zaczął mieć poważniejsze problemy niż coroczne szczepienie. Zaczęły pojawiać się zwyrodnienia stawowe, na które polecony został spirytus kamforowy oraz suplementy. Jakoś to działało.I wszystko JAKOŚ działało to momentu urazu psa w łapę. Pies doznał urazu w październiku i kiedy kulawizna utrzymywała się od razu pojechaliśmy do kliniki. Na miejscu pies w żaden sposób nie został zbadany, tylko skierowany do znajomego ortopedy w klinice Fauna na Gorkiego 21 (również nie polecam- pies został tam błędnie zdiagnozowany). Tam dostaliśmy lek przeciwbólowy i przeciwzapalny z polceniem powrotu do weterynarza, by zdecydował co dalej xDDD Zatem wróciliśmy do weterynarza, a ten nawet nie spojrzał na zdjecie RTG, tylko przepisał leki, któe były dane u ortopedy i już. Miało powoli mijać, ale po 3 tyg pies już chodził, natomiast zdecydowanie dalej oszczędzał łapę. Dostaliśmy więc kolejne leki, maść przeciwzapalną kupioną w aptece oraz lek, który okazał się być suplementem (można go taniej na allegro kupić btw). I to miało już ostatecznie załatwić sprawę. NO ALE NIE XD W międzyczasie poruszyłam kwestię zaćmy, która już była bardzo widoczna, ale pan doktor jej chyba zdawał się niezauważać albo ignorować. Zajrzał psu w oczy i powiedział, żeby się zgłosić, kiedy zacznie ślepnąć. Dopiero w domu dotarło do mnie jak wielką to jest głupotą i na pewno nie będę czekać. Zadzwoniłam więc do kliniki, gdzie mój pies był przyjmowany od szczenięcia. Poradzono mi pierw okulistę od razu, ponieważ to pownien zobaczyć specjalista (swoją drogą bardzo dobra klinika, łato się umówić, pani nam WSZYSTKO wyjaśniła i pies dostał odpowiednie krople, ktore przyjmuje od dnia wizyty), a później przyjechać do kliniki, by mogli zerknąć na łapę. Pojechaliśmy więc do dawnej kliniki, gdzie przyjął nas weterynarz, który jest również ortopedą. Po wstępnym badaniu palpitacyjnym padło podejrzenie graniczące z pewnością, ze to zerwan więzadło krzyżowe, ale żeby mieć pewność pies został zabrany na badani RTG, które to potwierdziło. Nistety psa czeka operacja, a żadne suplementy, czy żele nigdy nie naprawiłyby jego sytuacji. Jestem zdziwiona, że doktor Amadeusz nie wziął pod uwagi takiej opcji, która ponoć jest najbardziej popularnym urazem u psów- ale też jak miał wziąć to pod uwagę, jeśli od razu umył ręce kierując nas do kolegi ortopedy, który wykazał się równym niedbalstem, lenistwem i niewiedzą. Nie rozumiem dlaczego chciał czekać aż mój pies zupełnie oślepnie, kiedy zasygnalizowałam problem z zaćmą. Nawet nie wspomniał o powodach, które mogą być różne (cukrzyca, geny, wiek). Jestem rozczarowana, że z doświadczeniem nie idzie jednak wiedza, a jednak leczenie zwierząt nie utknęło w XX wieku. Przykre jest też to, że pan doktor więcej uwagi poświęca na opowiastki ze swojego życia, niż na swoich pacjentów. Być może niektórzy pacjencji są leczeni właściwie- może nie wymagają tak dużo, albo ich właściwiele nie są zbyt świadomi jak to powinno wyglądać, ale ja na pewno już nie pozwolę, by Znachor zajmował się moimi zwierzętami.