Artykuł sponsorowany

Tsundoku – zwyczaj odkładania książek na później

Tsundoku – zwyczaj odkładania książek na później

Kupowanie książek, których nigdy się nie przeczyta, wydaje się problemem dotykającym niewielką część bibliofilów. Okazuje się jednak, że na tę „przypadłość” cierpi coraz więcej czytelników. Także Polaków. Przyczyn tego zjawiska może być wiele.

Czym jest tsundoku?

Gnający na złamanie karku świat pozostawia coraz mniej czasu na czytanie książek. Przyswajamy głównie treści internetowe, a te złożone są nie tylko z tekstu, ale również grafik, zdjęć, obrazków i krzykliwych nagłówków. Książka kojarzy się z relaksem, chwilą spokoju, oderwaniem od codziennych obowiązków. Gdy już znajdujemy czas na to, by wygodnie usiąść z książką w fotelu, może okazać się, że ominęło nas mnóstwo ciekawych lektur. W samej Polsce rocznie publikowanych jest około trzydziestu tysięcy tytułów. Daleko nam do lidera, Wielkiej Brytanii, w której wydaje się ich prawie dwieście tysięcy. Nie ma czemu się dziwić – język angielski jest powszechnie znany i publikacje w tym języku mają największą szansę na globalny sukces. Taka liczba publikacji zmusza do ostrożnego ich wybierania, czytania recenzji, opinii i komentarzy. Czasem jednak dobrych książek jest po prostu zbyt wiele. Czas się kurczy, a stosy nieprzeczytanych publikacji rosną. Tak rodzi się tsundoku – zwyczaj odkładania nieprzeczytanych książek na półkę. Sama nazwa wywodzi się z języka japońskiego, pochodzi od wyrażenia „tsune oku” oznaczającego „odkładanie rzeczy na kupie na później”, które połączyło się z „doku” oznaczającym „czytelnictwo”. Książki kupujemy bez wyrzutów sumienia, zgodnie z prawdą uważając, że gwarantują one niespotykane doznania. Pięknie wydane, kuszące okładkami ze znanymi nazwiskami oraz opisami sprawiają czasem, że trudno oprzeć się zakupowi. Często formują jednak kopce, przez które trudno później przebrnąć. Obietnica przygody przeradza się we frustrację wywołaną brakiem możliwości zapoznania się z książkami, które się kupiło. Trudno jest jednak przestać.

Jak walczyć z tsundoku?

Bogaty wybór nie ułatwia sprawy - nie da się jednak przeczytać wszystkich książek świata. Przyswojenie nawet tylko tych dobrych jest już problematyczne. Rozterki bibliofila nie kończą się tylko na świadomości, że wiele publikacji po prostu się mu wymyka. Wybranie odpowiedniej lektury, szczególnie przy niskim budżecie, nastręcza wielu trudności. Co, jeśli zakupiona książka po prostu nie wpasuje się w nasze gusta, pozostając na półce nie dlatego, że oczekuje na swoją kolej, ale dlatego, że była po prostu nieodpowiednia? Czasem ciekawość nie warta jest wydatku i tu właśnie pojawia się rozwiązanie - biblioteki. Te najlepiej wyposażone cieszą się niesłabnącą popularnością od wielu lat. Jedną z nich jest Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy Dzielnicy Ursus, której pracownicy chętnie pomagają w rozwianiu wszelkich wątpliwości związanych z wyborem lektury. Karta Czytelnika jest bezpłatna i umożliwia dostęp do ogromnej liczby publikacji. Także tych, na które nie zdecydowalibyśmy się, gdybyśmy mieli zakupić je na własność. Chyba że cierpimy na tsundoku.

Oceń artykuł (0)
0.0
Komentarze
Dodaj komentarz