Kulesza Marek. Przychodnia dla zwierząt

...Tam lekarka go zbadała, skonsultowała sprawę z lekarzem telefonicznie i uznali, że Kot się nie wybudził do końca. Podano kolejne 4 zastrzyki: 1 na opróżnienie pęcherza, 2 na ponowne wybudzenie, a czwarty, prawdopodobnie, na wzmocnienie serca. Po 5 min kazano zabrać go i powiedziano, że powinno już być dobrze, a jakby coś się działo, to mieliśmy dzwonić. Stan Kota jednak znacznie się pogorszył tuż po powrocie do domu. Próbowaliśmy się dzwonić do kliniki po 30 minutach od powrotu, ale niestety nikt nie odbierał. Dopiero po około godzinie odebrała lekarka i poinformowaliśmy ją, że z Kotem jest coraz gorzej. Otrzymaliśmy informację, że ponownie musi skonsultować sprawę z lekarzem. Oddzwoniła i powiedziała że dostał leki i trzeba jeszcze czekać, ale Kot zmarł 15 minut później. Bardzo się męczył. Druga kwestia to tak szybkie wydanie Kota. Absolutnie nie naciskaliśmy na odebranie go. Skoro jednak Pani doktor zadzwoniła, że o 18:30 można odebrać, to uznaliśmy, że wie co mówi.

...Wtedy dzwoniliśmy w desperacji bezpośrednio do lekarza, a on powiedział, że zrobili już wszystko i Kot musiał mieć chore serce. Doszło do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Tak stwierdzono przez telefon. Uważam, że popełniono kilka błędów, które doprowadziły do zgonu. Pierwszy błąd był moim zdaniem taki, że nie zbadano serca chociaż czytałem, że przed narkozą należy wykonać echo. Szczególnie u kotów tej rasy mających często problemy z tym organem. Niestety, ale taką wiedzę zdobyliśmy dopiero po tragedii, personel powinien ją jednak posiadać już przed...

...Pierwszy raz zabraliśmy go może kilkanaście minut po podaniu zastrzyku na wybudzenie. Za drugim razem po podaniu 4 różnych zastrzyków, wydano Kota dosłownie po kilku minutach. Uważam, że powinien był pozostać na obserwacji w klinice przynajmniej na kilka godzin. Szczególnie za drugim razem, gdy wiadomo już było, że coś jest nie tak. Trzecia kwestia to dawka. Nie znam jej niestety dokładnie, ale za drugim razem dostał ponoć kroplówkę na wzmocnienie i witaminy. Dodatkowo podano kolejną dawkę środka wybudzającego, chociaż personel stwierdził, że stan Kota się pogorszył, bo nie był on w stanie zmetabolizować poprzedniej dawki. Dodatkowa ilość zatruwającej organizm substancji sprawiła, że organizm zwyczajnie nie wytrzymał. Mam nadzieję, że mój komentarz uchroni chociaż jednego pupila przed takim losem, a opiekuna przed bardzo bolesną stratą.

Zdecydowanie nie polecam. Już nie mam siły pisać dlaczego.

Chodzę do niego bo chodzę, gdyż do innych rzeźników się boje. ale gdyby mój pies zachorował naprawdę ciężko to warszawa lublin radom bez najmniejszego zastanowienia coś naprawdę dobrego, a nie przeciętnego. Tak na przyszłość ludzie nie ważne ile kasy bierze weterynarz, ale ważne czy leczenie przynosi skutki.

Najlepszy weterynarz w Puławach. Leczyłam u tego Pana dwa psy, które uratował od niechybnej śmierci, po złej diagnozie innych weterynarzy z Puław. Nie zależy Mu na pieniądzach, lecz na dobru psa. Wielokrotnie czekał z zapłatą lub w ogóle jej nie wziął, znając naszą złą sytuację finansową. To weterynarz z POWOŁANIA! Nie oddała bym swojego psa w żadne inne ręce... I nie wierzcie osobom, które piszą, że leczy bez badań i ze zależy Jemu tylko na pieniądzach... W końcu to On jest lekarzem i najlepiej wie, jakie leczenie zastosować. Poza tym Pan Kulesza ma niesamowite wyczucie i tzw. "siódmy zmysł" w stawianiu diagnozy... ZDECYDOWANIE POLECAM!

Oczywiście,że najlepszy weterynarz w Puławach.Fachowy, oddany i nie "wyrwigrosz". Polecam.

Polecam tego lekarza.

Fachowiec i uczciwy!

Dobrzy lekarze, wykonują swoją pracę solidnie i z poświęceniem. Polecam!