Artykuł sponsorowany

Jeszcze niczego nie usłyszeliście, czyli krótka historia filmu dźwiękowego

Jeszcze niczego nie usłyszeliście, czyli krótka historia filmu dźwiękowego

Chociaż filmowi od początku towarzyszyła muzyka, to jednak brakowało w nim ludzkiej mowy. Pierwsze wypowiedziane słowa, przez Ala Jolsona w filmie „Śpiewak jazzbandu", brzmiały bowiem: „jeszcze niczego nie usłyszeliście". Przeczytajcie artykuł, aby dowiedzieć się, jakie były początki filmu dźwiękowego.

Kino nieme i schyłek jego świetności

Przez pierwsze trzydzieści lat swojego istnienia film był całkowicie niemy. Filmy tego typu przyciągały do kin tłumy, a ich niewątpliwą gwiazdą był słynny Charlie Chaplin.  Produkcje te opierały się bowiem głównie na wyrazistej grze aktorskiej. Filmy były nieme, ale miały w sobie muzykę. I nie to nie byle jaką, bo graną na żywo! W sali kinowej znajdowali się bowiem taperzy, czyli artyści grający muzykę obserwując przy tym reakcję widzów. Mieli oni jednak utrudnione zadanie, ponieważ byli odwróceni tyłem do ekranu i nie wiedzieli, jaka scena odgrywa się w danej chwili za ich plecami. Często więc grali muzykę nieadekwatną do chwili. Tymczasem w 1926 roku w Stanach Zjednoczonych narodził się film dźwiękowy i Wielka Niemota nieodwołanie przeszła do lamusa. Udźwiękowienie filmów zrewolucjonizowało bowiem cały przemysł kinematograficzny!

Pierwszy film dźwiękowy

Do wspomnianego już 1926 roku kino nieme wypracowało sobie własny język i środki wyrazu, a także wydało na świat wielkie arcydzieła. Jednocześnie długie napisy do filmów rozbijały tok akcji, rozpraszały widownię, a ponadto nie mogły w pełni oddać dramaturgii coraz bardziej wyrafinowanej fabuły. Tak więc, kiedy w 1926 roku wytwórnia Bros Warner wypuściła pierwszy film z dźwiękiem, publiczność była zachwycona. I uwaga – nie był to “Śpiewak jazzbandu”! Był to film pt. “Don Juan” Alana Croslanda. Został zrealizowany w technice Vitaphone, nie posiadał dialogów, a jedynie wgraną ścieżkę dźwiękową. Mimo to był to historyczny moment i definitywny koniec epoki kina niemego. W 1927 powstał także słynny “Śpiewak jazzbandu”, który do dziś uchodzi za pierwszy film dźwiękowy. Dzieło to oprócz muzyki mogło poszczycić się partiami śpiewanymi i można śmiało powiedzieć, że zrewolucjonizowało technikę filmową. Pod koniec 1928 roku wszystkie amerykańskie wytwórnie przestawiły się na dźwięki w filmach. Publiczność zaczęła domagać się filmów dźwiękowych. Co ciekawe, najwięksi mistrzowie kina niemego wcale nie przyjęli dźwięku w filmie z entuzjazmem. Wręcz przeciwnie, wieszczyli oni rychły upadek kina. Publika była jednak nieubłagana,  a frekwencja mówiła sama za siebie.

Udźwiękowienie w filmach współcześnie

Obecnie dźwięk w filmie jest absolutną koniecznością. Na rynku istnieje wiele firm, jak np. Studio Sonica, które to zajmują się udźwiękowieniem produkcji. Zajmują się one całym procesem nagrania dźwięku do filmu i stworzenia ścieżki dźwiękowej, składającej się z: dialogów aktorskich, efektów dźwiękowych synchronicznych i niesynchronicznych (szumów i gwarów) oraz muzyki i ciszy. Zajmują się także dubbingiem, dodawaniem napisów do filmów, tłumaczeniem ich itd. Dzieje się to wszystko w fazie tzw. postprodukcji, czyli w końcowym etapie pracy nad filmem.

Oceń artykuł (0)
0.0
Komentarze
Dodaj komentarz