Czym jest konchowanie uszu?
Świecowanie? Konchowanie? Brzmi enigmatycznie, a chodzi o starą metodę stosowaną w medycynie naturalnej do leczenia wielu powszechnych dolegliwości. Problemy z zatokami lub częstymi przeziębieniami mogą odejść w zapomnienie, jeśli zaufamy sile natury. Na czym polega zabieg wykonywany przez starożytnych Azteków i Egipcjan? Jakie efekty przyniesie zapalenie świeczki w uchu? Podpowiadamy!
Świeczka w uchu? Ale po co?
Konchowanie uszu (świecowanie) to zabieg stosowany w medycynie alternatywnej od tysięcy lat. Również dzisiaj ma swoich zwolenników oraz zaciekłych przeciwników – co jest naturalne, zawsze to, co odstaje od utartych schematów budzi wątpliwości. Niegdyś zabieg ten był dostępny tylko dla ważnych osobistości. Wierzono, że świecowanie nie tylko dobrze wpływa na układ oddechowy, ale zapewnia jasność umysłu, doskonałą kondycję całego organizmu, a także miał moc odpędzania złej energii.
Świecowanie uszu wykonuje się w przede wszystkim, aby oczyścić uszu z zalegającej w nich woskowiny. Konchowanie ma pomóc jej wydostać się na zewnątrz, co ma się wydarzyć samoistnie w ciągu kilku dni po zabiegu. Jednak uzdrowiciele polecają stosowanie zabiegu również w innych przypadłościach, z którymi nie radzi sobie medycyna tradycyjna. Świecowanie uszu może pomóc przy:
- nawracających zapaleniach zatok,
- częstych przeziębieniach,
- szumach w uszach,
- zawrotach głowy,
- migrenach uczucie przewlekłego zmęczenia.
Świecowanie uszu budzi skrajne emocje – wiele osób wierzy w jego leczniczą moc, a wielu lekarzy jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Dlatego trzeba samemu rozważyć czy warto poddać się zabiegowi czy nie. Warto mieć otwarty umysł i nie wierzyć we wszystko, co mówią różni specjaliści – najlepszym sposobem, aby sprawdzić, czy dana metoda działa jest test organoleptyczny, czyli na samym sobie, dopiero wtedy można wyrobić sobie opinię. Z pewnością warto łączyć leczenie tradycyjne z metodami alternatywnymi, jedno drugiego nie wyklucza, a może wzmocnić działanie kuracji.
Świecowanie uszu – jak wygląda?
Zabieg konchowania uszu polega na umieszczeniu długiego rulonu przypominającego świeczkę w małżowinie usznej pacjenta. Tak naprawdę nazwa jest myląca, bo sama „świeca” stosowana podczas zabiegu tak naprawdę jest rulonem ze zwinię o tego materiału nasączonego woskiem pszczelim o długości ok. 20 cm. Dzięki temu trzyma kształt i dobrze się spala. W środku jest pusty, przez co woskowina może zostać „zassana” do środka świecy i usunięta z ucha.
Pacjent kładzie się na boku lub na plecach z głową w poprzek – tak, aby, osoba wykonująca zabieg miała łatwy dostęp do ucha. Następnie usłania się głowę papierowym ręcznikiem, a świeczkę (lub konchę) umieszcza się w uchu na głębokości 1 cm, lekko pod kątem i podpala. Ciepło sprawia, że woskowina się topi, a konstrukcja rulonu tworzy tzw. komin, w której osądzają się wszelkie zanieczyszczenia wydobywające się z ucha. Specjalista pilnuje, aby świeczka nie wypaliła się do końca, dzięki czemu nie ma ryzyka poparzenia.
Wielu pacjentów podkreśla, że sam zabieg jest bardzo przyjemny – czuć błogie ciepło i „trzaskanie” podobne do trzaskania palących się polan drewna w kominku. Konchowanie uszu można wykonać w domu, jednak zdecydowanie lepiej wybrać się do specjalisty, który ma doświadczenie w przeprowadzaniu podobnych zabiegów. Dobrym przykładem jest uzdrowicielka z Nysy – Patrycja Mizia, która zajmuje się nie tylko konchowanie. Tradycyjne metody leczenia nie są jej obce, często sięga po ziołolecznictwo i koloroterapię.
