Mariusz Majewski Gabinet Weterynaryjny

Lekarz gotowy świadczyć pomoc w godzinach wieczornych, w sobotę czy niedzielę. Nie odmówił pomocy chociaż wiedział, że nie będziemy jego stałymi klientami (wyjazd wakacyjny). Jednocześnie nie nastawiony na robienie kasy jak większość jego kolegów pracujących w godzinach od -do w dni robocze i nie odbierających telefonu po godzinach pracy. Wdzięczni wczasowicze spod Bełchatowa, którym próbował ratować pieska w dniach 26. 08. (Wolna sobota) 29 sierpnia. Pozdrawiamy i życzymy trwania w empatii do braci mniejszych i ich opiekunów.

Lekarz weterynarz, który mnie nigdy nie zawiódł. Polecam.

Sprawdzony lekarz weterynarz, z ogromnym sercem i empatycznym podejściem.

Weterynarz, który kocha zwierzęta i z pasją im pomaga.

Miły i pomocny weterynarz. Zawsze stara się pomóc najlepiej jak umie.

Chodzę tutaj z kotem na odrobaczanie. Sympatyczna obsługa i przystępne ceny.

Kompetentny lekarz weterynarz i przemiły człowiek. Fachowo zajął się moim pieskiem.

Polecam !!!

Sprawnie przeprowadzona sterylizacja, doskonała opieka nad kotem. Polecam.

Byłem tu na czipowaniu szczepieniu z psem, wszystko jak najbardziej ok.

Polecam, to najlepszy weterynarz na jakiego trafiłem, w razie potrzeby przychodzę tu z moim Cyrylem.

Regularnie tu przyjeżdżamy na wszelkie szczepienia i w razie jakichkolwiek problemów. Polecam.

Godne polecenia usługi weterynarza, trafiłam tutaj z kotem który miał problemu skórne, teraz wszystko jest pięknie wyleczone! Dziękuję!

Przychodzę tutaj z moim psem od samego początku, bardzo sobie chwalę pana Mariusza, to świetny specjalista z doskonałym podejściem do zwierząt.

Najwyższa jakość usług weterynaryjnych. Polecam stuprocentowo!

po 14 dniach. ) 0 wizyt kontrolnych, 0 propozycji ze strony Pana weterynarza- tak brzmiały "profesjonalnie" wytyczne, wydawałoby się specjalisty. Wiem, że Bibi nie jest jedyną ofiarą praktyk Pana Mariusza, jeśli są inni ludzie, jeśli pozbawił życia Wasze pieski, zgłoście się do mnie, jeśli zastanawiacie się, czy skorzystać z usług tego Pana, to przestrzegam, Wasz piesek może być jego kolejną ofiarą, może dołączyć do Bibi. Powstrzymajmy serię odbierania istnień niewinnym pupilom, których ten Pan nawet nie ma na sumieniu. Rozmawiałam z nim ok 5 minut, starając się wytłumaczyć, że to nie jest kwestia zemsty, a jedynie niesłusznego odbierania życia małym istotom- bezskutecznie

Została zawieziona do innego specjalisty. Na miejscu okazało się, że otrzewna została źle zszyta, doszło do martwicy jelita cienkiego, nie udało się nic zrobić, stan suczki był tak zły, że trzeba było skrócić jej cierpienie. Pan Maciej doskonale wiedział, co się wydarzyło, gdyż został o tym poinformowany. Dzisiaj, dwa dni po tym zdarzeniu, zadzwoniłam do niego w celu fikcyjnego umówienia swojego pieska na zabieg wycięcia macicy, dwuletniego maltańczyka- nie miał żadnych oporów, aby podjąć się kolejnego zabiegu. Opisał całą procedurę, w identyczny sposób, jak przeprowadził ją w stosunku do Bibi. Dzień przed zabiegiem, jak to nazwał "głodówki" chociaż piesek w rzeczywistości potrzebuje 8h, podczas których może pić, przywiezienie pieska i zostawienie na godzinę (moje pieski- chihuahuy ze zdjęcia 1 w roku mają ściągany kamień nazębny, zabieg ściągnięcia kamienia, nie na otwartym brzuszku, dochodzą w klinice do siebie przez średnio 3-5h), odbiór i kolejna wizyta na zdjęciu szwów,

Piesek w centrum to sunia Bibi i właśnie w jej imieniu piszę tę opinię. Bibi była cudownym, kochanym, przemiłym Yorkiem. W ubiegły czwartek przeszła zabieg wycięcia macicy, w gabinecie Pana Mariusza. W niedzielę odeszła. 1,5 roczna suczka, zdrowa, pełna energii. Pan weterynarz stosuje "przedpotopowe" procedury, rozpoczynając od technicznych kwestii przyjęcia pieska na zabieg, nie ma dokumentacji komputerowej, niczego nie wpisuje do książeczki (która przy tego typu zabiegach nie jest niezbędna, jeśli istnieje dokumentacja medyczna w gabinecie), po zabiegu nie wystawia w formie pisemnej żadnych zaleceń, które byłyby w jakikolwiek sposób udokumentowane. Udziela nieprawidłowych informacji w sprawie pieska, nie umawia na wizyty kontrolne, a jedynie zdjęcie szwów. Bibi niestety przez tego typu podejście straciła życie. W pierwszy dzień świąt, po ściągnięciu opatrunku, cała zawartość brzuszka dosłownie wyleciała. Pana weterynarza nawet nie było na miejscu, aby obejrzeć pieska.

Wszystko w jak najlepszym porządku. Bez problemu przyjmuje o każdej porze i zawsze z całych sił i z chęcią stara się pomóc.

Dokładne badania i skuteczne leczenie. Na pewno będę polecać ten gabinet weterynaryjny.