Artykuł sponsorowany

Jak Mark Zuckerberg podbił współczesność

Jak Mark Zuckerberg podbił współczesność
7:00. Słyszymy budzik i leniwie otwieramy oczy przygotowując się tym samym na kolejny dzień, który zaczniemy od zajęć na uczelni. Poranna toaleta, kawa, szybkie śniadanie i... obowiązkowe 5 minut na sprawdzenie najnowszych wiadomości na Facebooku. Odpalamy laptop lub telefon, a przed oczami wyświetla się nam komunikat „server not found”. Od tej chwili życie zaczyna tracić sens i zupełnie zapominamy o wykładzie z arytmetyki nie mogąc uwierzyć w to, co widzimy na ekranie. Czy tak może wyglądać scenariusz kiepskiego filmu science-fiction?



Początki nie były łatwe


Facebook w dzisiejszych czasach tak bardzo zawładnął naszym życiem, że trudno sobie nawet wyobrazić jego brak. Zostawiliśmy w nim nasze zdjęcia z wakacji, polecane filmiki oraz masę znajomych. A wszystko to przez niejakiego Marka Zuckerberga – twórcy najpopularniejszej sieci społecznościowej, która od 12 lat towarzyszy nam w codziennym życiu.


Zanim jednak powstał Facebook, Zuckerberg, który przygodę z komputerami rozpoczął w wieku 12 lat, miał na koncie podobne projekty. W trakcie studiów wraz ze swoimi współlokatorami założył serwis, który pozwalał zobaczyć studentów zapisanych na ten sam rok, a także portal służący do oceniania zdjęć zamieszczanych przez zarejestrowanych użytkowników. Nie przetrwał on jednak długo, ponieważ nie zyskał on uznania wśród administracji studenckiej, a ponadto fotografie pochodziły z akademickiej bazy danych uczniów.



Zapotrzebowanie na internetowe kontakty społecznościowe kluczem do sukcesu


Zuckerberg nie zraził się jednak i dzięki pomocy swoich pracowitych znajomych w 2004 roku uruchomił serwis TheFacebook, który był protoplastą obecnego serwisu społecznościowego. Strona miała na celu pomoc w odnalezieniu dawnych znajomych ze studiów i na początku przeznaczona była jedynie dla studentów uniwersytetów Stanów Zjednoczonych. Obecnie z portalu korzysta ponad 20% ludzkości. Jak do tego doszło?


W miesiąc po uruchomieniu serwisu wprowadzono banery reklamowe, które pozwalały na utrzymanie się autorom, a także na wypłacenie pensji pracownikom zaangażowanym w projekt. Liczba użytkowników ciągle rosła, a pierwsze duże pieniądze postanowił zainwestować współwłaściciel PayPala – Peter Thiel, wykupując 10,2% udziałów w portalu za 0,5 mld dolarów. W 2007 roku wartość Facebooka osiągnęła 15 mld dolarów, a firma Microsoft zdołała wykupić skromny pakiet udziałów w wysokości 1,6%. Kosztowało ją to jednak... 246 mld dolarów! W połowie 2008 roku wprowadzono polską wersję serwisu, która przyjęła się w naszym kraju równie dobrze, jak na całym świecie. Facebook stał się idealnym miejscem do rozmów ze znajomymi, udostępniania zdjęć, a także promocji usług przedsiębiorstw w zupełnie darmowy sposób – zauważa ekspert z firmy szkoleniowej Exbis. Dzięki portalowi powstało zapotrzebowanie na specjalistów do spraw mediów społecznościowych oraz content marketingu. Do księgi przysłów polskich weszło również powiedzenie: „nie ma cię na facebooku, to znaczy, że nie istniejesz”.


Oceń artykuł (0)
0.0
Komentarze
Dodaj komentarz